– Zajmujesz się kulturą polską i jako badacz, i jako popularyzator. Od jak dawna?
Od powrotu do Korei w roku 2002. Pracując jako wykładowca polonistyki, zaczęłam szukać wydawców dla polskich książek dziecięcych. Bardzo ważnym wydarzeniem było dla mnie zaproszenie polskich ilustratorów do uczestnictwa w polskiej wystawie bolońskiej w 2003 r. Stoisko polskie odwiedzało wielu koreańskich wydawców. Tam na miejscu zaczęłam wydawcom tłumaczyć makiety, przedstawiałam, polecałam różne projekty.
– Co spowodowało zainteresowanie kulturą polską?
Skończyłam polonistykę w Korei, na drugie studia wybrałam historię sztuki. Jako stypendystka rządowa studiowałam w Krakowie, ale doktorat obroniłam w Poznaniu. Tematem była polska szkoła ilustracji. Zapewne zaplecze literackie wpłynęło na moje zainteresowanie ilustracją.
– Twoje zainteresowanie polską książką dla dzieci jest nietypowym obszarem badań dla historyka sztuki – czy łatwo Ci było uzyskać akceptację tematu pracy magisterskiej, a później rozwijać go w doktoracie?
Nie było problemu z uzyskaniem akceptacji – może z powodu wysokiej rangi polskiej szkoły ilustracji. Badanie było trudne. Brak profesjonalnej dokumentacji na temat związany z Graphic Design tego czasu czy opracowań odzwierciedlających zainteresowanie ośrodków akademickich stanowiły ogromną przeszkodę. Przedmiot był obcy również moim promotorom, jednak jestem wdzięczna za wszelkie rady dotyczące konstrukcji pracy i zorganizowania myśli.
– Czytałam Twój doktorat. Dokonałaś tam rzeczy trudnej, zwłaszcza dla obcokrajowca: historię polskiej książki ilustrowanej ukazałaś w szerokim kontekście historii społecznej i to nie tylko naszego kraju. Dzięki historii przedmiotu i historii społecznej Europy nieustannie budujesz perspektywę, która pozwala ocenić, co w polskiej książce było awangardowe, a co wtórne. Mamy wielką nadzieję, że twoja praca zostanie opublikowana i przyczyni się do uznania książki dziecięcej za znaczący element kultury. A jak w Korei traktowana jest książka dla dziecka?
Koreańczycy od zawsze byli narodem szanującym naukę i z tego względu starano się kłaść szczególny nacisk na edukację dzieci. W historycznych czasach nauka stanowiła o awansie społecznym: możliwe było nabycie szlachectwa w uznaniu stopnia wykształcenia. Współcześnie nauka jest również postrzegana jako narządzie pozwalające piąć się po drabinie społecznej, a także wyzwalające wolę zdrowej rywalizacji już w bardzo wczesnym wieku. Wszystko, co związane z wychowaniem dziecka, jest u nas ważne, również książka. Obecnie Korea zajmuje 10. miejsce w produkcji książki w świecie, a literatura dla dzieci stanowi 18 proc. ogólnej liczby wydawanych książek.
– Według Ciebie historia książki dla dziecka to historia relacji dorosły – dziecko. Rozmaite uwarunkowania, rozwój psychologii, rozwój wolnego rynku, realia polityczne, wszystko to miało zasadnicze znaczenie dla książki takiej, jaką mamy teraz. Można powiedzieć, że pokazujesz książkę dziecięcą jako szczególnie dynamiczną część kultury materialnej.
Absolutnie tak, i jako szczególną formę manifestacji współczesnej sztuki-literatury.
– Dużo podróżujesz po całym świecie. Wykładasz literaturę i światową historie książki obrazkowej. Czym tłumaczysz polski problem braku książki obrazkowej? Prawie nie posiadając jej, co tracimy?
Może to historyczne uwarunkowanie? Spadek po zbyt rygorystycznym podziale roli pisarza/ilustratora w czasie produkcji scentralizowanej i braku rzeczywistej wymiany myśli ze światem w latach największego rozwoju książki obrazkowej, jaki przypadł na lata 60. i 70.? Polskie ilustracje były przedstawiane na różnych międzynarodowych imprezach i zdobywały tam nagrody, jednak w ramach wymiany nie wprowadzano żadnych nagradzanych tytułów zachodnich, reprezentujących gatunek książki obrazkowej. Później zalew tandety zagranicznej (w latach 90.), zamiast importu najlepszych nagradzanych pozycji zachodnich, problem pogłębił.
Książka obrazkowa jest nowym gatunkiem ikono-lingwistycznym. Zarówno artysta, jak i pisarz mają inne, poszerzone pole manewru, w zamian czytelnik dostaje większe możliwości ingerowania w treści książki. Książka obrazkowa działa na percepcję dziecka, ale może również oddziaływać na dorosłych. Z pomocą tekstu i obrazu, jako jednego, spójnego środka wyrazu, może przedstawiać młodemu czytelnikowi nawet bardzo skomplikowane, trudne tematy. Polska ma wspaniałą tradycję graficzną – można się w niej spodziewać świetnych książek obrazkowych.
– Jako znawca problemu zdajesz sobie sprawę, jak trudno jest mówić pełnym głosem poprzez obraz. A jednak dostrzegłaś potencjalnych twórców i na naszym terenie. Nie jesteśmy krajem wyznaczającym standardy w książce obrazkowej. Trudno było znaleźć i przekonać wydawców, służyć polskim twórcom za przewodnika po meandrach subkultury książki obrazkowej, sprawować opiekę merytoryczną i managerską? Jako ojciec i matka międzynarodowych projektów musiałaś dbać o wszystkie etapy przygotowania książki, a później zadbać, aby nie została wypchnięta poza obszar uwagi publicznej. Trudno było przekonywać, że to wartość dodana?
Przekonać wydawców nie jest łatwo. Długo pukałam do drzwi wydawnictw z różnymi książkami. Do tej pory jest to niełatwe zadanie. Jednak u nas co roku wydawano z licencją zagraniczną ponad 1.000 nowych tytułów książek obrazkowych i wtłoczenie tam jednego czy dwóch tytułów nie wymagało gigantycznego wysiłku – ale wydać w dobrym, dbającym się o całościowy kształt książki, szanującym autorów wydawnictwie było i jest problemem. W porównaniu z moimi początkami, teraz jestem bardziej świadoma potrzeb koreańskich wydawców i specyfiki rynku. Wprowadzając polską twórczość, staram się zadowalać obie strony (wydawców koreańskich i twórców polskich).
– W tym roku przyszła nagroda najbardziej prestiżowa. Książka, która powstała dzięki Tobie, za wartość artystyczną dostała największą nagrodę w świecie książki – Bologna Ragazzi Award 2011. Tekst Maum napisała Heekyoung Kim, historyk sztuki, która za twoją namową zaczęła tworzyć swoje piękne, poetyckie teksty. Jest to jej drugi tekst, pierwszy z ilustracjami Iwony Chmielewskiej, i pierwsza książka, która została opublikowana. A która to była książka Iwony Chmielewskiej wydana przez Ciebie w Korei? I która twoja książka, jeśli wziąć pod uwagę wszystkie tłumaczenia i inne działania inicjujące?
Książki Iwony Chmielewskiej wydana przeze mnie w Korei:
O wędrowaniu przy zasypianiu (2004, Nonjang),
Myśl (2004, Nonjang),
Laseczka/Skrzyneczka (2004),
Myślące KiukNiunDigd: alfabety koreańskie (2005, Nonjang),
Thinking ABC (2006, Nonjang),
Myślące 1, 2, 3 (2008, Nonjang),
Dwoje ludzi (2008, Sakyejul),
Czy połowa pełna, czy połowa pusta? (2008, Nonjang),
Bium: Room in the heart (2009, Agibooks, tekst Youngwon Kwak),
Dzień dobry, Europo! (2010, Borimpress),
Dom duszy (2010, Changbi, tekst Heekyoung Kim),
Kłopot (2010, Nonjang),
Cztery strony czasu (2010, Sakyejul),
Inne książki polskie albo z polskimi ilustracjami:
Dobry potwór nie jest zły, tekst Anna Onichimowska, ilustracje Maria Ekier (2004, Changbi),
Sen, który odszedł, tekst Anna Onichimowska, ilustracje Krystyna Lipka-Sztarbałło (2006, Munhakdongne),
Pierścień i róża, tekst W.M. Thackeray, ilustracje Anna Sędziwy (2006),
Dynastia Miziołków, tekst Joanna Olech (2008, Munhakdongne),
Malarz rudy jak cegła, tekst i ilustracje Janusz Stanny (2010, Yeoyudang),
O królu Dardanelu, tekst i ilustracje Janusz Stanny (2010, Yeoyudang),
Współpraca z polskimi ilustratorami, art-direction etc.
Mapy mówią do mnie, tekst Heekyung Kim, ilustracje Krystyna Lipka-Sztarbałło (2009, Nonjang),
Little Viking, tekst oraz ilustracje Krystyna Lipka-Sztarbałło (2008, Yeowon Media),
Hay-on-Wye, ilustracje Anna Ładecka (2007, Yeowon Media),
Bium: Room in the heart (2009, Agibooks) tekst Youngwon Kwak, ilustracje Iwona Chmielewska
Tłumaczenia:
Adam Mickiewicz Pan Tadeusz (praca zespołowa, 2005, Hankuk Univ. of Foreign Studies Press),
The Man, tekst i ilustracje Raymond Briggs (2005, Nonjang),
Księżniczka z królestwa czereśnego, tekst Marketa Zinnerová, ilustracje Marina Richterová, (2006 Munhakdonne),
I was a rat!, tekst Philip Pullman, ilustracje Peter Bailey (2008, Nonjang),
Count Karlstein, tekst Philip Pullman (2008, Nonjang),
Tales from outer suburbia, tekst i ilustracje Shaun Tann, (2009, Sakyejul),
How to live forever, tekst i ilustracje Collin Thompson (2010, Nonjang),
Art-direction:
Redagowanie książek dotykowo-braillowych dla dzieci niewidomych,
Touch the tree, tekst i ilustracje Hyesung Song (2008, Changbi).
– Twoja siła sprawcza musi dziwić. Czy krajanie łatwo Ci wybaczają, że będąc tak kreatywną i opiniotwórczą (wykładowca akademicki, publicysta, kurator imprez międzynarodowych w kraju i poza nim), tyle talentu i energii poświęcasz egzotycznej i nieszczególnie popularnej kulturze polskiej? Czy Chopin jest w stanie to usprawiedliwić?
To prawda, że zaczęłam z polskimi książkami i artystami i dużo uczyłam się pracując przy powstaniu tych książek w Korei. Jestem wykładowcą teorii ilustracji na uczelni, jednak moja działalność z polskimi artystami uświadomiła mi, że mogę pomóc moim studentom czy początkującym artystom również inaczej. Dwie moje studentki zadebiutowały we Francji (edition MeMo), dwoje utalentowanych grafików pod moim kierunkiem debiutowało jako twórcy książki obrazkowej, jedna osoba zadebiutowała jako pisarka i otrzymała nagrody Ragazzi. Zaczęłam od ubiegłego roku również wystawiać koreańskie książki na wybrany temat na stoisku Korean Publishers Association (Koreańskiego Towarzystwa Wydawców Książek) w Bolonii. Staram się jak najlepiej przedstawiać koreańską twórczość za granicą.
Wprowadzanie polskich twórców cieszy, bo wpisuje się w szeroki wachlarz książkowych wyborów. Koreańczykom nie podoba się tak duży wpływ kultury amerykańskiej: chcemy mieć szerszy horyzont.
– Wiem, że współpracowałaś z ambasadą Polski przy organizacji wydarzeń kulturalnych. Popularyzujesz różne obszary polskiej kultury, również plakat, film; zapraszasz polskich artystów na międzynarodowe imprezy. Dwa lata temu jako kurator międzynarodowych targów w Seulu zaprosiłaś z wystawą Book Art Alicje Słowikowską i Jadzię Tryzno. Zaproponowałaś udział w konkursie polskim graficzkom: Grażyna Lange, Monika Hanulak, Anna Niemierko i Gosia Gurowska zdobyły nagrody. Wcześniej na zjazd pisarzy zaprosiłaś Joannę Olech. W zeszłym roku w elitarnym międzynarodowym spotkaniu brała udział Iwona Chmielewska. To tylko część twoich inicjatyw. Masz zespół, który wspiera twoje działania?
Nie, nie w sensie profesjonalnego zespołu, jednak jestem bardzo wdzięczna wszelkim działaniom wspierającym ze strony Polaków: ilustratorów, autorów, znawców, ludzi związanych z książką. Od początku wybaczyli zuchwałość obcokrajowcowi badającemu polską ilustrację, dzielili się informacjami, dali szansę na uczestnictwo w bolońskiej wystawie, pokazywali swoje prace, zaprosili na pobyt w Polsce, słuchali moich wyników badań. Dali w ten sposób początek mojej działalności.
Jestem wolnym strzelcem i staram się wybrać dobrego partnera i być przez takich wybieraną. Staram się pracować z wydawnictwami mającymi dobry standard, wysoką etykę i szacunek do autorów. Inna zasada wyboru pracy to – pro publico bono.
– Jesteś nie tylko ambasadorem polskiej kultury, ale również przyczyniasz się do uczestnictwa Polaków w kulturze międzynarodowej. Książki Iwony Chmielewskiej wydane w Korei zdobyły różne nagrody , również międzynarodowe (np. Złote Jabłko na BIB ) a jedna weszła do kanonu lektur szkolnych w dalekim Meksyku. Polski twórca za przyczyną koreańskich realizacji i promocji – na liście lektur szkolnych w Meksyku! Takie meandry kultury ciągle nas jeszcze zadziwiają. Ciebie nie. Jak oceniasz potencjał tkwiący w książce dziecięcej jako części kultury świata?
Książka dziecięca to wspaniałe medium – do rozmowy i przekazu informacji. Zwłaszcza książka obrazkowa, która ma w sobie zarówno walory literackie, jak i plastyczne, a na dodatek coś zupełnie nowego – komunikat tworzony z harmonii czy napięcia dwóch środków wyrazu. Wartości uniwersalne, informacje, specyfiki poszczególnych kultur, tematy trudne – książka obrazkowa jest w stanie wchłaniać wszystko.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Krystyna Lipka-Sztarbałło
2 komentarze
Jiwone jesteś naszym SKARBEM NARODOWYM!
Trudno nie zgodzić się z powyższym! 🙂
I uznanie dla przeprowadzającej wywiad K.Lipki-Sztarbałło za wszechstronność podnoszonych kwestii.
Jedna z nich, tu siłą rzeczy tylko zaznaczona, frapuje mnie szczególnie: przyczyny, dla których rozwój książki obrazkowej jest w Polsce w stosunku do innych krajów tak przesunięty w czasie. Wspomniany tu niegdysiejszy sztywny podział ról autor-ilustrator (Jiwone rozwijała też tę kwestię w swoich wykładach) to, jak sądzę, wierzchołek góry lodowej. Spojrzenie z zewnątrz (i to tak przenikliwe) jest chyba niezbędne dla zrozumienia i jakiejś diagnozy tej sytuacji.