Karampuki, Dardanelki, meloniki, cylinderki – dziś po raz 20 świętuje urodziny prof. Janusz Stanny!

Autor: pidd
Profesor Janusz Stanny – godny następca Jana Marcina Szancera, przez wiele lat prowadzący Pracownię Projektowania Książki na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, to małomówny niedźwiedź, obdarzony wielkim poczuciem humoru. Jako profesor – srogi, swoją dowcipną naturę ujawnił w ilustracjach i książkach autorskich. Wydane w latach 60-tych Baśń o królu Dardanelu, Koń i kot i O malarzu rudym jak cegła to bezpretensjonalne, rymowane żarty, będące od początku do końca dziełem profesora – sam je napisał, sam zakomponował, sam zilustrował wreszcie. Oparte na zabawnej anegdocie, są inteligentną grą słowa i obrazka. Książki te to najbardziej wiarygodny dowód kompetencji profesora – wszystko, co wpajał swoim studentom, zawarł w tych urodziwych tomach. A więc – rozumne projektowanie książki – wszystkich jej elementów – tak, aby uczynić literacki przekaz czytelnym i klarownym. Dalej – swawolna, śmiała kreska, mająca świeżość i energię. Dalej – dowcip, zabawa z czytelnikiem, inteligentna kontynuacja w rysunku żartów literackich. Na koniec – piękne kontrastowanie bieli i ilustracji, odwaga w operowaniu niezadrukowanymi partiami rozkładówki.

Powstały książki kultowe, namacalne przykłady rangi Polskiej Szkoły Ilustracji lat 60-tych. Powstały… i zniknęły, jako że książki dla dzieci żyją tak krótko, jak dzieciństwo jednej generacji. Nakłady zostały wyczerpane, ale niewielkie grono entuzjastów nadal hołubiło trzy piękne książki Janusza Stannego, odwołując się do nich, ilekroć mowa była o rodzimych mistrzach ilustracji. Wreszcie – zjawił się młody wydawca, gotów przywołać po latach Dardanela i Malarza w perfekcyjnym reprincie, z użyciem nowoczesnych technik poligraficznych. Dzięki staranności oficyny Wy-twórnia książki profesora pojawiły się w twardej oprawie, na śnieżnobiałym papierze – daleko lepszej jakości niż przed blisko czterdziestoma laty, ale z tym samym – wiecznie zielonym – wdziękiem mistrza Stannego. O tym, że prawdziwy kunszt ilustratorski skutecznie opiera się upływowi czasu, niech świadczy fakt, że prawa do obu książek zostały natychmiast zakupione przez, bardzo wybrednych, wydawców francuskich. Tak to malutka, polska oficyna przyczyniła się do efektownego comeback’u mistrzowskiej ilustracji. Równocześnie inni wydawcy przypomnieli sobie o, przedwcześnie zapomnianych, wspaniałych książkach naszego dzieciństwa. Ponownie sięgnięto po ilustracje Bohdana Butenki i Mirosława Pokory, Józef Wilkoń powrócił z emigracji – po latach pracy dla rynku zachodnioeuropejskiego i japońskiego, znowu zaczął ilustrować w kraju. Oddano sprawiedliwość książce artystycznej, na okres jednej dekady zepchniętej do lamusa przez agresywny kicz komercyjny. Tak więc choroba złego smaku mija, obok pięknych wznowień pojawiają się książki młodej generacji ilustratorów – z profesorem Stannym łączy ich entuzjazm dla pięknej książki i – młodziutki jeszcze, ale obiecujący – profesjonalizm. Mała Wy-twórnia wygrzebała kapitalną Baśń o królu Dardanelu – autorskie dzieło profesora Janusza Stannego – i, poddawszy ilustracje starannej komputerowej obróbce, wydała pięknie po 34 latach (!). Zaraz potem książka zdobyła nagrodę Komitetu Ochrony Praw Dziecka, a wydawca – wyróżnienie w konkursie Donga. Nie koniec na tym – podczas Światowych Targów w Bolonii Dardanel został migiem kupiony przez wydawców francuskich, koreańskich i brazylijskich. Bo ilustracje Stannego jak były nowoczesne przed trzema dekadami, tak i są en voque nadal – wyrafinowana prostota nigdy się nie starzeje. Prostota była siłą polskiej grafiki w latach 60, 70-tych – i, jakkolwiek wzięła się z poligraficznej mizerii, talent twórców nadał jej sens i rangę. Dziś ta powściągliwa, elegancka prostota znów tryumfuje – bo w międzyczasie napatrzyliśmy się do syta na wulgarną pstrokaciznę i obfitość nam spowszedniała.

Wydawcy nie w ciemię bici – wygrzebali z lamusa te książki, które bez ryzyka porażki da się zreprodukować nie gorzej niż z (nieistniejących już) oryginałów. A więc opatrzone czarno-białymi ilustracjami, najlepsze, wiecznie zielone.

Joanna Olech

Tym samym – tu i teraz, kłaniając się w pas, dziękujemy Mistrzowi Stannemu za to, że wpuścił nas do swojego świata i życzymy mu niewysychających źródeł inspiracji. Jeśli chcecie dopisać swoje życzenia dla Profesora – śmiało! Na pewno zostaną przekazane Jubilatowi.

Podobne posty

5 komentarzy

anitamm 29 lutego 2012 - 11:51

Profesorze kochany:-D
Miałam szczęście wychowywać się na Pana książkach, potem być uczennicą w sławnej pracowni na samym czubku wydziału grafiki, a teraz mogę pokazywać Pańskie wspaniałe prace moim dzieciom. Wielkie dzięki!!!
Serdeczności urodzinowe przesyłam i kolejnych 20 urodzin życzę (licząc uczciwie, co cztery lata rzecz jasna)
Anita Merzwińska

odpowiedź
-E.W. 29 lutego 2012 - 11:51

Ta nonszalancka pewność ręki, brawura i prostota, pazurek eksperymentatora, czerń i biel przyrządzone na 1001 sposobów- o Mistrzu Januszu
-Uwielbiam Cię!

odpowiedź
-E.W. 29 lutego 2012 - 17:56

i jeszcze
*************
HAIKU
Nie mogąc oddać
Czerwieni hibiskusa
Artysta zjada kwiat
Raymond Roselip

Sztuka wymaga poświęceń,
więc życzymy wytrwałości.

– z wyrazami
niekłamanego podziwu
i przyjaźni
– Halina, Bartek
i Agatka Kuźniccy
***********************

odpowiedź
Paweł P. 29 lutego 2012 - 23:17

Lata temu jeden jedyny raz pokonałem mój niedościgły wzór artystycznej precyzji i swobody, lekkości i dowcipu. Był koniec września 1995 roku. Ilustratorski plener w podzamojskim Krasnobrodzie. Udało mi się wtedy wygrać jeden set w ping-pongowym meczu z Januszem Stannym.

Dużo sił i zdrowia, Profesorze!

odpowiedź
DUDU 1 marca 2012 - 12:15

Wiwat Profesor!
Ja również miałam okazję załapać się na korektę:)
Nie pozostawiono na mnie suchej nitki ale i tak dziękuję!

odpowiedź

Napisz komentarz