
– To cud, że w dzisiejszym chaosie rysunki mamy są przypominane. Słowa uznania należą się wydawnictwu Dwie Siostry i serii Mistrzowie Ilustracji, w której ukazała się jakiś czas temu książka Malutka czarownica z ilustracjami mojej mamy. Tata był przeszczęśliwy, dumny, a nowe pokolenie dzieci mogło zobaczyć te czarujące ilustracje. Wydawnictwo co jakiś czas organizuje spotkania z dziecięcymi czytelnikami i wtedy na ścianach wiszą między innymi jej powiększone ilustracje i krótki biogram. Mama potrafiła tworzyć niewinny bajkowy świat, który trafiał do wyobraźni najmłodszych.
– Rozmawiamy w miejscu, które bardzo ściśle związane jest z pracą Danuty Konwickiej.
– Tak się złożyło, że kiedy wróciłam z Ameryki, zamieszkałam w tej pracowni. Miała wspaniały klimat: nawarstwiły się tu narzędzia pracy kilku artystów – olbrzymie ilości farb, kredek, sztalug, papierów, blejtramów, starych wydań Szpilek, rozpadających się już albumów. Pierwszy miał tu pracownię mój dziadek, malarz Alfred Lenica, włożył w jej budowę własne pieniądze, kiedy ten budynek powstawał, doradzał architektowi. Dlatego jest tu znakomite światło do malowania, skosy, poddasze, cudowny klimat, dziadek o to zadbał. Przyjeżdżał tu też z Francji wujek Jan Lenica i właśnie tutaj pracował. No i w końcu mama, bo w mieszkaniu zupełnie nie miała warunków. Ja też tutaj robiłam swój dyplom na ASP. No ale kiedy się tu po latach wprowadziłam, nie dało się w tym muzeum pracy mieszkać. Musiałam to wszystko wyrzucić, zrobić generalny remont. Oczywiście prace mamy zostały – precyzyjnie przez nią uporządkowane i opisane w teczkach.
– To tu pani mama szła do pracy?
– Tak. Podobno można było zegarek regulować, tak była punktualna i solidna. Mama pochodziła z Poznania. Sąsiadka mówiła, że punkt dziewiąta zjawiała się w pracowni. Ona tu miała swój świat. Nie tylko sztalugi, farby i kredki. To tutaj gromadziła książki, albumy, atlasy, które służyły jej przy malowaniu na przykład roślin czy zwierząt. Słuchała muzyki, Armstronga, Elli Fitzgerald, dużo jazzu.
– Była wolnym strzelcem czy związała się z jakąś redakcją? – Od początku chciała być niezależna i pracować na swoich warunkach. Ja się urodziłam, kiedy mama studiowała na Akademii Sztuk Pięknych. Już wtedy musiała godzić naukę z opieką nad dzieckiem. I potem też miała taki sposób na życie. Nie chciała nigdzie pracować na stałe, bo zależało jej na prowadzeniu domu i zajmowaniu się mną i moją młodszą siostrą Anną. Poza tym byłyśmy wychowywane tak, że trzeba się rozwijać, tworzyć, że to jest w życiu najważniejsze. Bardzo wcześnie razem z dziadkiem dbali o to, żebyśmy rysowały, a do mojego debiutu na okładce Świerszczyka doszło, kiedy miałam pięć lat.


Autorka: Barbara Gawryluk
Kategoria: dla młodzieży i dorosłych
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2019